W sobotni poranek dostałem zdjęcie od Agnieszki – Natalka bierze udział w biegach przełajowych nad lubelskim jeziorem. Pomyślałem jedźmy jutro razem do jakiegoś lasu… po czym zaprośmy na spacer jak najwięcej osób. Tak powstała idea Rajdów Spontanicznych Łucznika.
Strona internetowa wraz zaproszeniami powstała mniej niż 24 godziny przed planowanym terminem zbiórki. Zainteresowanie wspólnym niedzielnym spacerem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Ostatnie zgłoszenie – od Marka dostałem około północy J
W niedzielny poranek, na skraju Lasów Kozłowieckich stawiło się 22 osoby + dwa psy, w tym 11 dzieci. Wiele z nich do przedszkolaki, znajomi Wojtka i Krzysia. Pięcioro z nich przyjechało z Radomia!! Jechali prawie 110km w jedną stroną, aby móc z nami spacerować.
Trasa rajdu oczywiście spontaniczna, bez wcześniejszego obejścia, prowadziła leśnymi ścieżkami. Początek był trudny, wąska dróżka, stopniowo zanikająca pomiędzy drzewami. Później już było tylko lepiej, trafiliśmy na szerokie dukty, miejscami nawet wyasfaltowane. Pogoda jak na luty idealna, 6-7 stopni ciepła, lekki wiatr. Deszcz nadszedł niespodziewanie, dopiero przy ognisku. Na szczęście sprawna ekipa ogniomistrzów, pod dowództwem Tadeusza, rozpaliła super ognisko i deszcz go nie zgasił.
Spacer przez las to 8 km wędrówki. Wszyscy weseli, no może poza Wojtkiem, który twardo negocjował transport na barana oraz Krzysiem, który walczył z zatruciem pokarmowym, dotarliśmy w końcu do mety rajdu. Tam rozpaliliśmy ognisko i spędziliśmy kolejne dwie godziny.
Spontaniczny rajd trwał ponad 5 godzin. Wielu twierdziło, że to super pomysł – taki rajd z zaskoczenia. Pewnie nie długo będzie kolejny.
Spontaniczny Rajd Łucznika to otwarta inicjatywa, każdy z Was może coś takiego zorganizować. Wolna niedziela czy sobota, pomysł na kierunek wycieczki i jedziemy. Jeżeli potrzebujecie pomocy, np. przewodnika (równie spontanicznego) piszcie, dzwońcie – pomożemy.
Do zobaczenia na szlaku: Piotr Zgoda